Naprawiać świat to go rozumieć

Wojna nigdy nie pojawia się znikąd, nie spada z nieba. Możliwe, że ktoś się jej obawia, a może ktoś o niej śni? Są umysły, te najstraszliwsze, w których rodzi się plan, a ołowiane żołnierzyki już toczą wojnę w granicach chorej wyobraźni.

Znam Ukraińców z zachodniej, centralnej i wschodniej Ukrainy, także Lubę z Pokrowska, która ze szczerym uśmiechem przyznaje, że urodziła się na końcu świata i stamtąd po Euromajdanie przyjechała do Polski. W Pokrowsku nie było przyszłości, ta świetlana i wielokolorowa miała być w kraju nad Wisłą, ale nie jest, bo „tu nawet tęczę potrafią spalić”.

Kiedy pytam co jest na wschód od Pokrowska, Luba bez namysłu odpowiada, że ta ziemia to zakoniecświecie. Dalej leży Donieck, Ługańsk, Mariupol i Kramatorsk, jeszcze nie Rosja, ale kraj radziecki.

Po wojnie w 2014 roku, która w zasadzie nigdy się nie zakończyła, region Donbasu popadł w stan kompletnej degrengolady, upadku i anarchii. „To dziwny i groźny świat, zdominowany przez bandy kryminalistów”.

Luba studiowała geografię, dlatego dobrze wie, że świat, nawet ten na zdjęciach w internecie jest piękny. Myślami często wędruje jak najdalej od Pokrowska. Wskazuje palcem miejsca na Pacyfiku, gdzie leżą rajskie wyspy i celuje w sielskie miasteczka środkowej Anglii – tam ludzie żyją spokojnie i dostatnio, przyznaje ze smutkiem w głosie. Ziemia to piękna i naprawdę wyjątkowa planeta, ale jak twierdzi Luba, ludzkość miała się tutaj narodzić, a nie wymrzeć.

W tym stuleciu polecimy na Marsa, może opuścimy Układ Słoneczny w poszukiwaniu nowych światów, a na wschód od Pokrowska, czego jest pewna, nie zmieni się nic. Ludzie, którzy tam żyją przeszli przez łagry, zony, więzienia, dostali grube wyroki, ale nie za politykę, tylko za regularny bandytyzm. Kryminalista nie jest tam kryminalistą, ale kimś bliskim, kogo, się zna od dziecka, wspiera i stara zrozumieć. Finalnie wszyscy wymrą jak robactwo, a pamięć o nich zaginie – miną niezauważeni, tak bez sensu, wzrusza ramionami.

Putin za kilka dni, może tygodni przyjdzie po swoje. Puk, puk, już puka do drzwi wschodniej Ukrainy coraz głośniej. Na razie nikt nie otwiera, ale nie o to chodzi żeby ktokolwiek, jak podkreśla Luba, uczynił to po dobroci. Wielki Pan ze wschodu ma też wyjątkowy dar, którym jest umiejętność pokazania własnego punktu widzenia. Problemem wielu ludzi jest brak własnego punktu widzenia, dlatego trzeba im go dać, w zasadzie tego oczekują, zwłaszcza w Donbasie.

Kiedy poznałem Lubę, z którą od dwóch lat regularnie kłócimy się o idealizm, wiedziałem, że trudno będzie nam się zrozumieć. Polacy zapomnieli czym są marzenia i walka o ideały, bo zbyt wiele czasu upłynęło od upadku komuny. W Pokrowsku, podobnie jak na obszarze całej Ukrainy, trwa wielka transformacja i równie wielkie nadzieje pokładane są w Polsce, Unii Europejskiej i midasowym Zachodzie. Ukraińcy tkwią w rozkroku pomiędzy ruskim ładem a demokracją i dobrobytem.

W 2015 roku redaktor Jagienka Wilczak napisała dla „Polityki” świetny artykuł w którym pyta czy warto umierać za Donieck? Wskazuje w nim, że „Donbas nigdy nie był jak Galicja czy środkowa Ukraina, myślał i mówił po rosyjsku, wyznawał prawosławie, na ogół moskiewskiego patriarchatu. Był wielokulturowy, zamieszkiwali go Ukraińcy i etniczni Rosjanie z ukraińskim paszportem. Lubili o sobie mówić: my tutejsi.

To ziemia robotnicza, centrum przemysłu ciężkiego, kopalń i hut. 70 tys. fabryk, przemysł hutniczy, maszynowy, chemiczny i zbrojeniowy oraz energetyka. W obwodzie donieckim koncentrowało się 20 proc. potencjału przemysłowego Ukrainy. Donbas zapewniał Ukrainie 70 proc. wydobycia węgla kamiennego i 80 proc. produkcji węgla koksującego. Wytwarzał 20 proc. ukraińskiego PKB i 25 proc. ukraińskiego eksportu”.

Tego świata już nie ma, ale kraj potrafi żyć bez Donieckiego Zagłębia, dymu kopalń, bogactwa surowców naturalnych i eksportu. Chociaż wojna trwa od lat, i chociaż Kijów nie kontroluje regionu, nie ściąga danin podatkowych, nie czerpie zysków z wydobycia, jednak Ukraina funkcjonuje. Wagon jak za czasów Związku Radzieckiego toczy się po szerokich torach i o dziwo wcale znacząco nie zwalnia.

Węgiel, jak przekonali się Ukraińcy, paliwo dla ukraińskich elektrociepłowni można zastąpić sprowadzanym z RPA. Gaz i sieci energetyczne, wspólne w Związku Radzieckim można rozdzielić. USA i NATO kalkulują czy wprowadzone sankcje przyniosą zamierzony efekt i Rosja ustąpi. Luba z przekąsem powtarza, że niezależnie od surowych konsekwencji i grożenia palcem nie ustąpi, bo to radziecki obyczaj i harda natura, nawet gdyby miała wybuchnąć III wojna światowa. Kiedyś wydawało się, że Serbia nie może istnieć bez Kosowa. Dziś okazuje się, że jest odwrotnie. Warto przypomnieć, że prócz pojawienia się granic skutkiem wojny na Bałkanach były miliony ofiar. W ostatnich latach przekonaliśmy się, że Unia Europejska bez Wielkiej Brytanii nie rozsypała się po kątach i o dziwo nadal jest spójnym organizmem. Jak ze spokojem mówi Luba – żeby naprawiać świat trzeba go najpierw zrozumieć.

Fot. Pokrowsk/ Domena publiczna