Każde pokolenie

Każdy nieco inaczej pojmuje jakość życia. Dla jednych wyznaczać ją będą niezliczone dobra materialne, inni wybiorą życie zgodne z formułą długiej podróży, pełnej niespodzianek i nadziei na zdobycie doświadczeń w nowych miejscach. Część zdecyduje się na proste i harmonijne bytowanie, które może być odpowiedzią na wyzwania obecnego czasu. Każdy jest inni, każdy decyduje o tym co dla niego jest dobre, najbardziej potrzebne i odpowiednie. Wybór, realizacja i spełnienie się w jednym z przykładowych stanów, może stać się fundamentem spokojnego życia lub przynajmniej zgrabnym jego wyobrażeniem.

W marcu wiele tego typu wyobrażeń, realizacji i dążeń zostało przerwanych przez wybuch globalnej epidemii. Nikt nie wiedział jaki los czeka ludzkość, społeczności, rodziny i pojedynczego człowieka. W jednej chwili rozpisano scenariusz dla ośmiu miliardów aktorów. Minęło ponad pół roku i wciąż gramy nieudolnie, nie wiemy też czy to koniec aktu pierwszego, czy być może początek kolejnego. Pandemia koronawirusa pociąga za sznurki gospodarcze, społeczne i budzi skrajne nastroje. Od daleko posuniętej ostrożności aż po negację faktu jej istnienia.

W jednej z klas szkoły średniej, gdzie od czasu do czasu prowadzę zajęcia dla młodych dziennikarzy, zadałem pytanie dotyczące pandemicznej epoki. Brzmiało tak: Co pandemia COVID-19 zmieniła w Twoim otoczeniu i w jaki sposób wpłynęła na Ciebie? Po kilkunastu dniach spłynęły pliki pełne przemyśleń. Odpowiedzi, które czytam bywają zaskakujące, są pełne, dojrzałe i świadczą o tym jak szerokie jest spektrum oddziaływania wirusa na pojmowanie rzeczywistości przez młodzież. Chociaż zadanie miało jedynie wyrywkowo sprawdzić biegłość w posługiwaniu się językiem, wyrazić poziom analitycznego myślenia, stało się czymś więcej. Jestem pewien, że nikt z uczniów, nawet za kilkadziesiąt lat, nie zapomni tego roku, być może nadchodzących lat.

Chociaż czas toczy się z pozoru normalnie, relacje międzyludzkie uległy zniekształceniu. Dystans to nie tylko zabieg mający na celu zapobiec rozprzestrzenianiu się patogenu. Dystans pozostaje kluczem do zrozumienia kim jesteśmy. Komunikatory i środki przekazu wideo stają się podstawowym źródłem relacji z drugim człowiekiem. W obliczu gwałtownych zmian i obostrzeń, którym musieliśmy się poddać bardzo cenne są opinie młodych ludzi. Świeże spojrzenie i odważne wnioski pozwalają inaczej spojrzeć na problemy ostatnich miesięcy. Przeczytajmy uważnie jak widzi teraźniejszość dojrzewające pokolenie. To próbka przemyśleń, która ilustruje zachodzące zmiany. Mam przeczucie, że za kilkadziesiąt lat te uwagi będą bezcenne.

I

Od marca tego roku życie każdego z nas zmieniło się, natomiast nie każdy to dostrzegł. W swojej pracy opowiem jak zmieniło się moje życie w ciągu tych kilku miesięcy.

Pierwsza zmiana, jaką dostrzegłam, to zmiany w relacjach z najbliższymi. Na samym początku epidemii w Polsce mogliśmy wychodzić z domów tylko, gdy było to naprawdę niezbędne (do sklepu, czy do pracy w przypadku osób pracujących). Przez ten okres bardzo dużo swojego wolnego czasu spędzałam w domu z rodziną. Myślę że to spowodowało znaczącą poprawę moich relacji z mamą czy z rodzeństwem. Sporo wtedy rozmawialiśmy i staraliśmy się wspierać siebie nawzajem. Byliśmy zdani tak naprawdę tylko na siebie.

Pandemia COVID – 19 wpłynęła również na moje życie towarzyskie. Wiadomo, że kiedy obostrzenia były bardziej surowe (nie mogliśmy wychodzić z domu nie mając ukończonego 18 roku życia, bez pełnoletniego opiekuna), nie widywałam się prawie wcale ze swoimi znajomymi czy z przyjaciółmi. Natomiast zauważyłam, że prawdziwe i szczere relacje są w stanie przetrwać wszystko. Jeśli osobom na sobie zależy, to nieistotne jest to, czy mogą się spotkać face to face, bo zawsze znajdą sposób na rozmowę. Dobrym przykładem takiej relacji jest przyjaźń. W tym trudnym czasie moja przyjaciółka zawsze się troszczyła o mnie, jak i o to czy sobie dobrze radzę w tej trudnej dla nas wszystkich sytuacji. Niestety pojawiły się też osoby, z którymi relacje się znacznie pogorszyły.

Kolejną zmianą, jaką zauważyłam były trudności, które spotykały mnie podczas nauczania zdalnego. Oczywiste jest to, że ciężko było nauczycielom przekazać nam wiedzę przez internet. Na pewno łatwiej było, kiedy spotykaliśmy się na zwyczajnych lekcjach w klasie. Moje oceny w tym czasie znacząco spadły, ponieważ nie potrafiłam tak dobrze, jak podczas zwykłej nauki przyswoić nowych informacji.

Ten trudny okres wpłynął też bezpośrednio na moją osobę. W czasie pandemii towarzyszyło mi dużo negatywnych emocji. Odczuwałam tęsknotę za swoimi przyjaciółmi, z którymi jestem w bardzo bliskich relacjach czy za swoim tatą, który pracuje za granicą. Martwiłam się też bardzo, że jakaś bliska mi osoba może być narażona na zachorowanie. Najgorsze było to, że czułam się bezsilna, ponieważ wiedziałam, że nie mogę nic zdziałać w tej sytuacji. Natomiast zauważyłam też, że są pozytywne aspekty tej sytuacji. Zaczęłam się bardziej troszczyć o innych oraz doceniać drobne rzeczy i gesty. Myślę też, że ludzie w tym czasie znacznie więcej sobie nawzajem pomagali oraz zaczęli doceniać poprzednie życie w normalności.

Moim zdaniem pandemia, która dotknęła obywateli na całym świecie zmieniła sporo rzeczy w naszym otoczeniu oraz w nas samych. Uświadomiła nam parę ważnych spraw, zaczęliśmy zwracać uwagę na drobne czynności tj. mycie rąk. Naród doświadczył również pewnego rodzaju zjednoczenia, ponieważ wszyscy starali się sobie pomagać i się wspierać.

II

Już od dawna świat jest inny. Od ponad pół roku zmagamy się z koronawirusem. COVID-19 to choroba zakaźna o podłożu wirusowym, która atakuje drogi oddechowe. Może objawiać się podobnie jak przeziębienie, ale w cięższych przypadkach wywołuje powikłania takie jak zapalenie płuc czy niewydolność oddechową. Codziennie na świecie odnotowuje się coraz to nowsze przypadki zachorowań. Jak to wpłynie na przyszłość? Nikt tego nie wie.

A jak to wpłynęło na mnie? Pierwsze tygodnie, gdy nie wolno było wychodzić, były super. Lekcji nie było. Nie trzeba wstawać tak wcześnie. Wolne. Po prostu raj. No może niekoniecznie. Nie wolno było wychodzić, a co za tym szło, nie można się było spotykać. Kilka dni dało się wytrzymać. Jednak, jak się okazało, na dłuższą metę, jest to niewykonalne. Pomimo, że zawsze można porozmawiać przez telefon, to nigdy to nie zastąpi prawdziwej rozmowy. Bardzo mi brakowało wygłupów z moją przyjaciółką. Dzięki temu że trzeba było zostać w domu zdałam sobie sprawę jak bardzo mi jej brakuje. Tak jak głosi pewne przysłowie, że doceniamy coś , jak to stracimy. Po tym doświadczeniu stwierdzam, że to prawda.

Kto by pomyślał, że naraz nie będzie można się spotkać. Zawsze można się czegoś nowego nauczyć, choć bycie zamkniętym nie należy do najlepszych metod nauki. Z własnego doświadczenia wiem, że jest to trudne dla uczniów i dla nauczycieli. Polskie szkolnictwo nie jest na to przygotowane. Spójrzmy prawdzie w oczy, raczej nie będzie przygotowane. Jednak nie tylko ja jako młodsze pokolenie odczuło niechęć do siedzenia w domu. Moi rodzice też mieli dość. Tata opowiadał gdzie moglibyśmy się wybrać na wycieczkę. W końcu pogoda była odpowiednia. Ja bardzo żałowałam, że nie możemy pojechać w góry.

Co do otoczenia, mówiono, że wiele poprawiło się w przyrodzie. Emisja CO2 spadła. Choć jest to nie widoczna zmiana. Być może wiele się zmieniło. Jednak nie zauważyłam jakiejś diametralnej zmiany. Choć zmianą na pewno była chęć ponownego chodzenia do szkoły. Moja klasa, w tym ja, bardzo żałowała, że nie było wycieczki do Warszawy. W końcu to miała być nasza ostatnia wycieczka. Podobnie sprawa się miała z komersem. Nasza ostatnia zabawa została odwołana. Dla klasy ósmej, która rozejdzie się i raczej już nie spotka, był to cios. Nie mogliśmy się ostatni raz spotkać, porozmawiać czy powspominać wcześniejsze lata.

Mam nadzieję, że pandemia szybko się skończy. Że nie przepadnie mam, już żadna wycieczka. Że pomimo sytuacji pierwszy rok liceum będzie wspominany naprawdę miło. Polscy naukowcy stworzyli szczepionkę. Miejmy nadzieję, że działa i będziemy mogli uodpornić się na wirusa. Korona wirus wystarczająco namieszał w moim życiu. Pewnie nie tylko w moim. Miejmy nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży.

III

Od samego początku Covid mieszał w życiach różnych ludzi, od uczniów po ludzi starszych przez pracowników czy dyrektorów firm. Od samego początku lockdownu dość mocno odczułam skutki wirusa. Gdy epidemia się zaczęła byłam uczennicą podstawówki klasy ósmej, w której przygotowałam się do egzaminu, razem z nauczycielami podstawowych przedmiotów. Kiedy zaczęła się zdalna nauka, uczenie się przychodziło mi trochę trudniej. Jako osobie czerpiącej wiedzę ze słuchania, brakowało mi lekcji. W moim przypadku większa część nauczycieli nie prowadziła lekcji online wysyłając nam tylko materiał do przerobienia. W takim systemie musiałam poświęcić trochę więcej czasu na opanowanie materiału, zauważyłam jednak że większość uczniów nie przejmuje się zdalną nauką, ignorując naukę i nie robiąc zadań. Mimo tego to wszystko przeszło niezauważone.

Jednocześnie podczas rozwoju epidemii, było bardzo dużo obostrzeń, które utrudniały trochę moje normalne funkcjonowanie. Musiałam zrezygnować z uprawiania sportu oraz różnych ciekawych zajęć weekendowych. Straciłam również możliwość komfortowego spotykania się z przyjaciółmi oraz przebywania z ludźmi jako osoba, moim zdaniem, ekstrawertyczna, było to problemem. Z tego samego powodu zmieniły się rodzinne plany wakacyjne, z lęku przed, niekoniecznie samym wirusem, a możliwości zamknięcia w kwarantannie poza granicami. Nie wyjeżdżaliśmy z Polski. Całe wakacje spędziliśmy w naszym wiejskim domku, izolując się od niepotrzebnych kontakt, gdzie tutaj też doskwierała mi samotność. Jednocześnie przez czas zamknięcia wróciłam do czytania większej ilości książek, których wcześniej nie miałam czasu przestudiować. Spędzając czas w domu, razem z rodziną zajęliśmy się większymi porządkami, przygotowując pokoje, które wcześniej zawalone były starociami.

IV

Właśnie rozpoczął się siódmy miesiąc od środy 4 marca, gdy minister zdrowia, Łukasz Szumowski poinformował nas o pierwszym w Polsce przypadku zakażenia korona wirusem. Od tego momentu, większość ludzi ogarnęła panika i strach przed jutrem. W telewizji pojawiały się wciąż nowe komunikaty o ilości osób zarażonych , nie tylko w naszym kraju, ale przede wszystkim ze świata, gdzie ilość chorych i umierających wciąż wzrastała.

Taka sytuacja sprawiła, że wprowadzono stan zagrożenia epidemicznego, który ograniczył możliwość przemieszczania się i funkcjonowania, tak jak byliśmy do tego przyzwyczajeni. Nasze codzienne obowiązki związane z pracą, szkołą – zostały przeniesione do domów. Większość naszych domów stała się biurem naszych rodziców, a dla nas klasą, gdzie spotykaliśmy się z naszymi nauczycielami i kolegami online. Gdyby ktoś mi powiedział, że przez 4 miesiące będę uczyć się w domu i nie będę musiała chodzić do szkoły, to byłabym zadowolona, a teraz wiem, że taka nauka zdalna nie jest najlepszym rozwiązaniem. Brak kontaktu z rówieśnikami i nauczycielami nie do końca pozwolił mi na odnalezienie się w takiej sytuacji. Przez strach, który w nas narastał zaczęliśmy się izolować od zewnętrznego świata. Z domu wychodzili tylko rodzice do pracy i wracając robili zakupy. Ciężko było nam się przystosować, gdyż wokół nas wciąż panował brak poczucia bezpieczeństwa, martwiliśmy się o swoich bliskich, gdyż rodzice nie mogli pracować zdalnie i jadąc do pracy mieli kontakt z innymi. W czasie pandemii częściej kontaktowaliśmy się z rodziną i znajomymi wykorzystując nowoczesne technologie.

Myślę, że czas z Covid-19 nauczył mnie przede wszystkim większej dbałości o higienę rąk, nowych nawyków związanych z dezynfekcją, zwłaszcza jeżeli jeździmy komunikacją miejską, czy przebywamy poza domem. Podczas nauki zdalnej musiałam sama się kontrolować i pilnować, czy wszystkie zadania i obowiązki szkolne są zrobione na bieżąco, zwłaszcza, że do końca nie wiedzieliśmy jak będą wyglądały nasze egzaminy ósmoklasisty. Sytuacja odizolowania i braku możliwości spotykania się ze znajomymi, uświadomiła mi jak bardzo ważne są kontakty z naszymi bliskimi i rówieśnikami. Przed nami druga fala pandemii, czy jesteśmy teraz troszkę bardziej ostrożni, czy już po prostu przywykliśmy do życia z Covid-19. Cieszę się, że pierwszy miesiąc nauki był „normalny” i mam nadzieję, że nie będziemy musieli uczyć się zdalnie.

V

Wraz z COVID-19 przyszła także kwarantanna przez którą tak naprawdę 6 miesięcy siedzieliśmy w domach. Pierwsze dwa tygodnie minęły bardzo szybko, każdy się cieszył że mamy wolne od zajęć szkolnych, lecz już po tych dwóch tygodniach nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Zaczęłam wymyślać sobie zajęcia. Nigdy nie myślałam o tym żeby upiec jakiekolwiek ciasto, a więc zaczęłam piec. Ciasta czy torty, nie zawsze wychodziło, lecz rozwijałam tę umiejętność. Następnie postanowiłam wrócić do malowania obrazów. Choć namalowałam tylko trzy, to i tak jestem z siebie dumna, że coś zaczęłam robić w tym kierunku. Niby malowanie i pieczenie nic mi nie wniosło do życia, ale zauważyłam, że zrobiłam się o wiele bardziej cierpliwa i spokojniejsza. Rozwinęłam także poprzez to swoją wyobraźnie.

Jeżeli chodzi o to, co zmieniło się w moim otoczeniu, to na pewno to, że bardziej się boje. Boje się że zamkną znowu szkoły, boje się że kolejne osoby w mojej rodzinie zachorują oraz że pandemia będzie trwała kilka lat. Przeraża mnie sama myśl o tym, ile rodzin już na tym ucierpiało, ilu straciło bliskie osoby przez pandemie. Nie sądziłam nigdy, że człowiek może się w tak krótkim czasie zmienić, a gdy spotkałam się z moją klasą z podstawówki pierwszy raz od kilku miesięcy to miałam wrażenie, że to zupełnie inne osoby. Zmieniło się wszystko: ludzie i ich zachowania a przede wszystkim nasza codzienność, z którą musimy teraz żyć.

VI

Pandemia pojawiła się nieoczekiwanie oraz szybko osiągnęła ogromny rozmiar. Była, i dalej jest, to swego rodzaju nowa rzeczywistość. Zmusiła nas ona do zmiany naszej codzienności. Uczniowie z szkolnych klas musieli przenieść się na nauczanie zdalne. Wprowadzono liczne ograniczenia. Świat na chwilę się zatrzymał. Choć ta sytuacja faktycznie może kojarzyć się z zastopowaniem, również dla ludzi, to był to czas licznych zmian i refleksji.

Pandemia nauczyła i uświadomiła mi kilka rzeczy. Na pewno jest to to, że żadna rzecz, którą nazywałam przed nią problemem, teraz już nim nie jest. Słaba ocena z matematyki czy złamany paznokieć ma się nijak do utraty zdrowia czy życia. Świadomość, że wszystko jest ulotne trafiła do mnie z większą siłą w czasie koronawirusa. Nauczyłam się stawiać zdrowie nad wszystko, bo to one jest najważniejsze, oraz ustawiać moje problemy w prawidłowej kolejności.

Zostaliśmy zmuszeni do izolacji. Kontakty międzyludzkie zostały przeniesione do świata wirtualnego. To bardzo wpłynęło na moje znajomości. Można powiedzieć, że zostały zweryfikowane. Straciłam jakikolwiek kontakt z ludźmi, z którymi jeszcze niedawno widziałam się na co dzień w szkole. Mimo że brzmi to trochę smutno to myślę, że wyszło mi to na dobre, bo wokół mnie zostały osoby z którymi mam więcej wspólnego niż sprawy związane z szkołą, czy też sam szkolny budynek. Izolacja to bardzo ciekawe doświadczenie. Na początku byłam zadowolona, bo moja dusza ambiwertyka nie potrzebowała towarzystwa, jednak na dłuższą metę brak fizycznego kontaktu z drugą osobą jest męczący. Nawet dla największego samotnika będzie to nie do zniesienia, bo, chcąc nie chcąc, człowiek to istota stadna.

Trafiło się tak, że w tym roku pisałam także egzamin ósmoklasisty. Niestety, ale miesiąc przed zamknęli szkoły. Z myślą, że nauczanie zdalne nie jest aż tak efektywne jak nauka w szkole, zaczęłam sama się uczyć oraz robić powtórki do egzaminu. Mając wyznaczone cele, chciałam je osiągnąć. Siedząc zamknięta w domu, nauczyłam się dążyć do wyznaczonych celów. Umiejętność rozdysponowania mojego czasu i samozaparcie rozwinęło się, a ja zrealizowałam swoje zamiary

2020 rok z pewnością już zapisał się na kartach historii, między innymi z powodu pandemii. I choć nigdy nie będzie się to kojarzyło dobrze, to myślę, że wszystko ma swoje jakieś plusy i wpływa na nas.

VII

Rok 2020 na pewno mocno zapiszę się na kartach historii. Pandemia wirusa SARS-CoC-2, jedne z najważniejszych, o ile nie najważniejsze wybory w Polsce po 1990 roku, protesty aktywistów Black Lives Matter oraz LGBTQ+ i oczywiście wiele innych. W tym tekście chciałbym się skupić na pierwszym z wyżej wymienionych przykładów, czyli koronawirusie.

W grudniu 2019, kiedy pojawiły się pierwsze informację od COVID-19, większość osób to lekceważyła, miała to po prostu gdzieś. Za początek pandemii uznaję się marzec roku 2020. Ach… gdybyśmy tylko nie zlekceważyli ostrzeżeniem. Wracając do marca. Świat, gdy WHO ogłosiła stan pandemiczny, nagle zamarł. Panika i strach była wszechobecna wśród ludzi na całym świecie. Przymusowe gromadzenie zapasów, zamknięcie w domach, niepewność do tego, kiedy to się wszystko skończy, niepokój o zdrowie najstarszych członków rodziny. Oczywiście są wyjątkowi ludzie, którzy nie wierzą w istnienie wirusa. Na szczęście jest ich relatywnie mało. Od połowy marca, w Polsce zostały zamknięte wszystkie szkoły, przedszkola i uczelnię. Mnie jako ucznia, bardzo mocno to dotknęło. Zupełnie nowa sytuacja dla uczniów i nauczycieli. Dopiero po pół roku, mogliśmy już wrócić, na nasze należyte miejsce – do szkoły. Tutaj dochodzimy do momentu, w którym chciałbym opowiedzieć co zmieniło się w moim spostrzeganiu na świat, czego się nauczyłem i co się zmieniło w moim życiu przez pół roku „zamknięcia”.

Czas kwarantanny był dla mnie dość wyjątkowym okresem. Przede wszystkim, dużo podczas niego rozmyślałem, co jest dla mnie priorytetom, jakich ludzi potrzebuję w moim życiu, a jakim wartałoby się, mówiąc kolokwialnie, pozbyć. Tak naprawdę, był to też okres mocnych zmian. Najbardziej trywialna i mało znacząca z nich to przejście moich poglądów politycznych od bycia Socjaldemokratą do bycia Libertarianinem. Zacząłem się bardzo mocno interesować wydarzeniami kulturalnymi, jak i również samą kulturę. Nie miałem okazji na żadnych takich imprezach być z wiadomego powodu, jakim był ogólnoświatowy lockdown, jednak nie zważając na to, oglądałem dużo filmów i seriali, czytałem sporo książek. Chciałem być częścią całego tego świata kultury, do którego przecież, każdy z nas w jakiś wyjątkowy, oryginalny sposób należy.

Pierwszą część kwarantanny poza myśleniem, śledzeniem wydarzeń na świecie oraz kulturą spędziłem na nauce, w końcu wtedy jeszcze była szkoła. W czerwcu czekał mnie przesunięty egzamin ósmoklasisty. Uznałem, że w sumie wypadało by, abym się trochę na niego przygotował. Napisałem go całkiem dobrze, 74% Język Polski, 77% Matematyka i 93% Język Angielski. Mogło być lepiej, mogło być też gorzej, więc zamartwianie się wynikami jest raczej zbędne.

W końcu nadszedł lipiec i mogłem pocieszyć się wolnością, przynajmniej chwilową. Starałem się jak najwięcej wychodzić z domu, spotykać się z przyjaciółmi, zwiedzać piękno otaczającego nas świata. Co ciekawe, zwiedziłem w tym roku więcej krajów niż rok temu, gdy całego tego wirusa z nami nie było. Miałem okazję zwiedzić stolicę Litwy – Wilno, francuskie Metz, państwo-miasto – Luksemburg, oraz byłem w Niemczech z odwiedzinami u mojej kochanej babuni. Troszeczkę się podróżowało, trzeba to przyznać. W sierpniu już byłem na Śląsku, dalej spotykałem się ze przyjaciółmi, poznałem również moją obecną klasę, przy której świetnie się czuję, zwłaszcza w porównaniu z podstawówką… Ach, trudny był to okres, niestety.

Podsumowując całe pół roku, od pojawienia się COVID-19 w naszym pięknym kraju nad Wisłą. Najważniejsze co się zmieniło w tym czasie to zawarcie bliższych relacji z osobami, na które to zasługują, oraz pozbycie się toksycznych i szkodliwych ludzi z mojego życia. Dużo podczas niego myślałem, co też na pewno ma teraz na mnie duży wpływ. Starałem się poznać siebie jak najlepiej, próbowałem dowiedzieć się, czego od życia oczekuję, co mogę od siebie dać, co jest dla mnie najważniejsze. Z jednej strony muszę podziękować koronawirusowi, pewnie gdyby nie on, nie byłbym w tym miejscu, w jakim jestem obecnie, także covidzie – dziękuję. Z drugiej jednak, wirus spowodował zamknięcie nas w domach i światowy kryzys, co w przyszłości, na pewno się na nas odbiję. Patrząc z mojej strony, mogę śmiało powiedzieć, że SARS-CoV-19 zrobił w moim życiu wiele dobrego. Dał mi czas na refleksję, poznanie siebie, a to na pewno wiele mi dało i mojemu najbliższemu otoczeniu.