czasem pisane, bo pisane czasem

Krzysztof Penderecki. Nieobecność końcem epoki

Światu muzyki klasycznej obce są skandale. Gdy wkrada się do niego awangarda, przynajmniej z początku, jest postrzegana z pewną niechęcią oraz niezrozumieniem.

Pierwsze dzieła Krzysztofa Pendereckiego rozsadzały określone wówczas ramy i przyjęte wzorce, wymykały się normom, zaś debiut kompozytora należał do jednych z najbardziej spektakularnych w historii muzyki, przynajmniej tej bardziej poważnej niż rozrywkowej.

W 1959 roku Związek Młodych Kompozytorów ogłosił wyniki rozpisanego wcześniej konkursu. Komisyjnie otwarto koperty, na muzycznym podium znalazły trzy najlepsze utwory. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ich autorem był jeden kompozytor. Zacne jury popadło w konsternację. Regulamin konkursu nie przewidywał więc także nie zakazywał prezentowania przez jednego uczestnika większej ilości partytur niż jedna. Krzysztof Penderecki nie był znany szerszej publiczności lecz ekstrawagancki debiut szybko to zmienił.

Droga po wygraną została skrupulatnie przemyślana. Każdą z partytur napisała inna dłoń. Jedną przepisał kopista, a dwie pozostałe stworzył sam kompozytor używając raz prawej, drugi raz lewej ręki, bowiem posiada rzadką zdolność pisania oburącz.

Główną nagrodę w konkursie stanowiło stypendium finansujące pobyt w Europie Zachodniej. Penderecki z siermiężnej polskiej rzeczywistości wystrzelił w świat wielkiej muzyki niczym korek od szampana. Po latach maestro powie o sobie: „Ja jestem jednak trochę buntownikiem i trochę indywidualistą”. Nie ma w tym krztyny fałszu.

29 marca 2020

Zajrzałem do zagranicznych serwisów i oprócz plagi koronawirusa pojawia się często informacja o śmierci Maestro. Profesora wspomina cały świat. Wygrzebałem zdjęcia towarzyszące wywiadowi i przypomniałem sobie o czym rozmawialiśmy. Trzeba koniecznie zaznaczyć, że duet Pendereckich był nierozerwalny – rzadkie są ujęcia gdy pozostają osobno.

Na końcu rozmowy zapytałem o to skąd płynie inspiracja – chociaż to banał, odpowiedź nie należała do banalnych.

„Myślę, że nikt tego nie wie. Nie można wejść w duszę człowieka. Mnie inspiruje jednak natura – tego jestem pewien. Moja miłość do drzew objawia się wyraźnie. Posadziłem bardzo duże arboretum, czyli kolekcję dendrologiczną na 20 hektarach. Założyłem ją ponad 40 lat temu. Teraz mogę oglądać to, co posadziłem jako młody człowiek. W tej chwili to olbrzymie drzewa, lecz sadzę kolejne okazy. Oto moja pasja…”

Pewnie teraz Mistrz przechadza się po najpiękniejszym z ogrodów.

14 września 2016

Spotkanie z dziennikarzami poprzedzające X Międzynarodowy Konkurs Muzyczny im. Michała Spisaka opóźnia się. Zrobiło się nerwowo. Czyhanie przy drzwiach frontowych lub bocznych i odmierzanie każdej minuty nie przynosi efektu. Każda sekunda skutecznie odchudza zaplanowaną od dwóch tygodni listę pytań. Siedzimy w kręgu mąk piekielnych dziennikarskiego świata. Nagle pada przeciągłe: jest, idzie!

Idzie. On. Wszyscy stają na baczność, moja podkładka serwisu telewizyjnego upada na podłogę wywołując poruszenie a ja zionę wstydem.

Profesor bardziej kroczy niż chodzi, spostrzega, nie tylko patrzy i słyszy a nie jedynie słucha. Nie towarzyszy mu pośpiech. Mam wrażenie, że tworzy w każdych okolicznościach, czasie i dowolnej przestrzeni. Właśnie teraz. Wita gryzipiórków omiatając wzrokiem tłum. Mówi precyzyjnie i dosyć szybko. Czas na rozmowy, czas na mnie. Gdy znerwicowanemu dziennikarzowi przypada w udziale podłączenie takiemu artyście mikroportu i mikrofonu klapowego panuje atmosfera nieubłagalnie nadciągającej katastrofy. W odległości 30 cm od oprawek okularów zerkam na rumiane oblicze. Jak na 83 latka ma nad wyraz młodzieńcze i bystre spojrzenie. Udało się, wszystko podłączone, działa.

Na końcu rozmowy zapytałem o to skąd płynie inspiracja – chociaż to banał, odpowiedź nie należała do banalnych.

„Myślę, że nikt tego nie wie. Nie można wejść w duszę człowieka. Mnie inspiruje jednak natura – tego jestem pewien. Moja miłość do drzew objawia się wyraźnie. Posadziłem bardzo duże arboretum, czyli kolekcję dendrologiczną na 20 hektarach. Założyłem ją ponad 40 lat temu. Teraz mogę oglądać to, co posadziłem jako młody człowiek. W tej chwili to olbrzymie drzewa, lecz sadzę kolejne okazy. Oto moja pasja…”

Dąbrowa Górnicza w 2016 roku po raz dziesiąty była jest gospodarzem Międzynarodowego Konkursu Muzycznego im. Michała Spisaka. Jubileuszowe wydarzenie rozpoczął niezwykły koncert w wykonaniu Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach pod dyrekcją Maestro Krzysztofa Pendereckiego z udziałem solistów: Łukasza Franta (wiolonczela), Adama Krzeszowca (wiolonczela) i Natalii Kurzac-Kotuli (wiolonczela). Oto zapis rozmowy zarejestrowanej cztery lata temu.

Najczęściej oglądane wpisy