365

Czy ta wojna jest prawdziwa? Czy to możliwe, żeby była aż tak prawdziwa?

Taka właśnie jest. Okrutna, bezwzględna, bezsensowna i nie na niby.

On, ona, oni, one, ja, ty, my. Przyglądamy się od 365 dni dramatowi, przyzwyczajamy oko do barbarzyństwa, czasem je przymykając. Jednocześnie powracają treści i obrazy z lekcji historii. Z perspektywy szkolnej ławki II wojna światowa zmieniła mój pogląd na globalne konflikty. W cywilizacji zachodniej, w całej historii wojen, była pierwszą, która przypominała wojny fantasy. Wokół mrocznego władcy gromadzili się ci naprawdę źli, odziani w czerń, z trupimi czaszkami na mundurach.

„Bądźcie bez litości, bądźcie brutalni” – grzmiał Adolf Hitler na odprawie dowódców w Obersalzbergu w sierpniu 1939 roku.

„Dżyngis-Chan rzucił na śmierć miliony kobiet i dzieci świadomie, z lekkim sercem – historia widzi w nim tylko wielkiego założyciela państw. Obecnie tylko na wschodzie umieściłem oddziały SS Totenkopf, dając im rozkaz nieugiętego i bezlitosnego zabijania kobiet i dzieci polskiego pochodzenia i polskiej mowy, bo tylko tą drogą zdobyć możemy potrzebną nam przestrzeń życiową” – podkreślał Führer.

Umysły tyranów są owładnięte żądzami. Niezależnie od czasu i okoliczności podlegają odrębnym prawom i mechanizmom. Pomysł inwazji na Ukrainę kiełkował w głowie Władimira Putina przez długie lata.

„Ukraina jest sztucznym państwem powstałym z terytoriów Polski, Czechosłowacji, Rumunii i Rosji, a Krym został przekazany Ukrainie decyzją Biura Politycznego KPZR” – mówił w kwietniu 2008 roku.

Car Noworosji reprezentuje najbardziej niebezpieczny typ człowieka. Nie jest tym, który spędził młodość pomiatając innymi, lecz tym który spędził młodość będąc pomiatanym. Kiedy ktoś taki zyska siłę i władzę absolutną, często wykorzystuje je, by stać się tyranem dorównującym najmroczniejszym wodzom w historii.

Atak na Teatr w Mariupolu. Licencja CC 4.0

16 marca 2022 r.

Jeśli miałbym wybrać jeden obraz ilustrujący tę wojnę, najbardziej zapadło mi w pamięć wydarzenie z marca ubiegłego roku.

Rozkaz padł z góry. Zbombardowanie teatru w Mariupolu pozostanie symbolem zbrodni wojennej i zasługuje na „drugą Norymbergę”. W trakcie oblężenia miasta budynek był schronieniem dla mieszkańców oraz uchodźców z pobliskich miejscowości, głównie kobiet i dzieci, których domy zostały zniszczone w wyniku rosyjskich nalotów.

12 marca na placu po dwóch stronach budynku namalowano duże, widoczne z powietrza napisy „Dieti”, aby oznaczyć go jako obiekt cywilny. Cztery dni później, naprowadzana laserowo bomba lotnicza uderzyła w teatr, w którym w chwili ataku mogło znajdować się od 800 do 1300 osób. Schron w piwnicy przetrwał, ale wyjście z niego zostało zniszczone.

„Akcja ratunkowa trwa, pomimo ulicznych walk i ostrzału. Widać jedynie pryzmy gruzu i kłęby dymu. Zespoły ratownicze usuwają gruz i wydobywają ludzi na powierzchnię, o ile to możliwe, w przerwach pomiędzy kolejnymi natarciami Rosjan” – brzmiały komunikaty w mediach.

Do 18 marca z gruzowiska udało się wydostać prawie 130 osobom. Według mera Mariupola, Wadyma Bojczenki, 19 marca w podziemiach teatru wciąż mogło znajdować się ponad 1000 osób. 25 marca Rada Miasta Mariupol poinformowała, że w wyniku bombardowania teatru zginęło ok. 300 osób.

Minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow określił atak jako akt ludobójstwa i terroryzm państwowy Rosji. Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej zaprzeczyło, jakoby jego siły uderzyły w budynek i oskarżyło pułk „Azow” o wysadzenie go w powietrze, co było kolejnym propagandowym kłamstwem Kremla.

Od upadku ZSRR minęło sporo czasu, ale ludzie Zachodu wciąż nie uświadomili sobie, że życie w społeczeństwach postkomunistycznych – podobnie jak w komunistycznych – tonie w kłamstwie. Nie ma moralnego nakazu, aby nie kłamać. Wręcz przeciwnie, każdy się może przekonać na własnej skórze, że kłamiąc, można odnosić korzyści. Mówienie prawdy jest postrzegane jako akt głupoty.

Rodzą się pytania. Co obiecano dowódcom operacji z Mariupola w zamian za jej skuteczne przeprowadzenie? Czy były to odznaczenia, pieniądze, awans zawodowy? Czy działali świadomie, zgodnie z sumieniem i przekonaniami? Podobno najwięcej dają nam pytania, na które nie potrafimy odpowiedzieć – sporo ich.

Kiedyś teatr odrodzi się z popiołów, aktorzy powrócą na scenę, a publiczność zasiądzie na swoich miejscach. W Mariupolu znowu spełnią się marzenia. Chociaż widać zgliszcza i czuć pustkę, chociaż tak wiele zostało utracone, wciąż pozostaje przyszłość.