Parada

Do obchodów Dnia Zwycięstwa pozostało niewiele, zaledwie cztery dni. W Związku Radzieckim zamiłowanie do blaszanych parad, pokazów militarnych i unieważnianie rzeczywistości za pomocą bimbru stało się elementem tożsamości narodowej. Na prowincji, w odległych republikach, czarno-białe i rzadko spotykane odbiorniki telewizyjne na swych ekranach demonstrowały siłę namacalną; w formie opancerzonej, która toczy się na gąsienicach lub konstrukcjach wieloosiowych. Tak było – potęgą my i basta, co zbędnej dyskusji nie podlegało i tyle.
Ten pogląd podzielali czerwoni carowie w futrzanych czapach, którzy zimową porą z trybun Placu Czerwonego pozdrawiali grażdan. W maju czapy zdejmowali i kierowali rumiane buzie ku błękitnemu niebu nad Moskwą, które nieprzypadkowo przybierało seraficzny kolor po rozpyleniu ton suchego lodu. Deszcz to przegrana, symbol słabości i nieprzychylności niebios, a niebiosa w ZSRR można było przechytrzyć. O tym dobrze wiedziały ciasne umysły o przestronnych gębach.
Rzeczony Plac Czerwony to miejsce zjawiskowe. Odbywają się na nim manifestacje pierwszomajowe i świąteczne przejazdy wojskowe. Umiłowanie rządzących do wszelkiej maści parad było powodem jego przebudowy.
Oś widokowa musiała być dobrze zarysowana. Pieriestrojka placu rozpoczęła się od rozebrania soboru Kazańskiej Ikony Matki Bożej oraz Kaplicy Iwerskiej z Bramą Zmartwychwstania. Legenda miejska głosi, że z placu miał zniknąć charakterystyczny sobór Wasyla Błogosławionego. Łazar Kaganowicz, bliski współpracownik Stalina, na makiecie nowego placu miał usuwać miniaturę budowli. Finalnie Ziutek Słoneczko wykazał się rozwagą i poradził żeby zostawić sobór w spokoju.
Co grażdanie widzieli na Placu Czerwonym? Wiele, na przykład dwie najbardziej znane parady wojskowe. Odbyły się – pierwsza w 1941, kiedy prosto z defilady żołnierze Armii Czerwonej maszerowali na front znajdujący się tuż pod Moskwą, oraz druga w 1945 jako Defilada Zwycięstwa przypieczętowująca tryumf nad niemiecką III Rzeszą i jej sojusznikami – w jej trakcie rzucano zdobyczne hitlerowskie sztandary na bruk przed mauzoleum Lenina.
9 maja 2022 roku Rosja obchodzi osobliwy Dzień Zwycięstwa. Święto wewnętrzne, ze scenariuszem stworzonym na potrzebę chwili, wykreowanym przez w pełni autorytarną władzę, bez udziału zagranicznych gości. Rosjanie będą celebrować dzień, którego nazwa nie koresponduje ze stanem skompromitowanej armii, upadającego budżetu i ogólną smutą, którą wyraża krytyczna i myśląca część społeczeństwa.
Ukraiński wywiad wojskowy podał dzisiaj informację, że Mariupol, według planów Rosjan, ma się stać centrum „uroczystości”. W tym celu w mieście trwa gorączkowe uprzątanie centralnych ulic z gruzów, ciał zabitych i rosyjskich niewybuchów. Do tej pory w wyniku nalotów, ostrzałów artyleryjskich i bombardowań w mieście zginęło ponad 21 000 ludzi. Tylko w Teatrze Dramatycznym pod gruzami wciąż leży 600 ciał. 9 maja do parady w Mariupolu ma dołączyć około dwóch tysięcy mężczyzn, przetrzymywanych w obozach filtracyjnych. Ubrani w ukraińskie mundury mają utworzyć kolumnę jeńców. Jeśli to prawda, trwałość pamięci o tragedii Mariupola na zawsze pozostanie tak silna, że nigdy nie pozwoli zapomnieć o perfidii tego reżimu.
Fot. „Pogrzeb kota”, autor nieznany, Rosja.