Znak smoka

Gospodarka, głupcze! – pod tym hasłem Bill Clinton przeprowadził w 1992 roku zwycięską kampanię wyborczą. Z pozoru świeży i na wskroś amerykański slogan już wtedy nie był odkrywczy, od kilku dziesięcioleci skutecznie wcielała go w życie Komunistyczna Partia Chin.

Gospodarczej ekspansji Chin nie zatrzymała pandemia, agresja Rosji w Ukrainie, nie wyhamowuje nawet napięcie towarzyszące potencjalnemu wybuchowi trzeciej wojny światowej. Państwo Środka od lat wygrywa konflikty gospodarczo, a nie za pomocą siły militarnej. Europa i USA, z pomocą wielu krajów, uczyniły z Chin fabrykę świata, co ekonomicznie zemściło się z pełną mocą w czasie globalnej zarazy.

Zachodni Panowie z gładkiego białego świata chcieli dobrze i szybko zarobić, inwestując w biznes jak najmniejsze pieniądze. Przenieśli zatem produkcję do Chin – bo tak taniej, bez skrupułów i bez potrzeby zaśmiecania wysoko rozwiniętego Zachodu.

Pal licho, że w fabrykach na chińskim zadupiu dzieci szyły tony szmat dla H&M-ów i Zar za dolara, pokrywając je alergicznym barwnikiem. Szyły także, już z inną metką, szykowne ubrania marek premium – za miskę ryżu, może dwie, byle z głodu nie pomarły. Szyły godzinami, tygodniami, miesiącami, latami i dekadami.

Początkowo Chiny zasypywały świat tandetą, jednorazowymi, farbującymi koszulkami i gumowym obuwiem w śmiesznej cenie. Z upływem dekad robotnicy zaczęli składać żelazka, pralki i mikrofalówki. Gdy opanowali tę sztukę, wnet montowali telewizory i sięgnęli po półkę pełną elektroniki. Chiny uzyskały dostęp do naszej zaawansowanej technologii, różnymi, nieraz podstępnymi metodami.

Świat poznał chińskie Volvo, Huawei, Xiaomi i inne xi i mi – przyjął je entuzjastycznie, co Chińczyków bardzo ucieszyło. Jak powszechnie wiadomo w Chinach prawo własności intelektualnej jest wartością umowną, dobrem przejściowym i płynnym. Dalekowschodnie korporacje szybko adaptują się do zmiennych warunków, okoliczności i czyjeś koncepty traktują po modyfikacjach jako własną twórczość. Każdy, kto posiada telefon marki Huawei, na którym wyłączono wsparcie Google, doskonale wie o czym mowa.

Pobłażliwość w zakresie ochrony własności intelektualnej i sprzedaż zachodnich patentów mści się coraz wyraźniej. Zamykamy, co zasadne, rosyjskie okno handlowe. Rosja, pozostając bez wsparcia technologicznego, będzie poszukiwać ratunku w Chinach. Trudno ocenić czy patenty Airbusa, Boeinga, Boscha, Mercedesa, Intela, a nawet receptura sosu Mc Donalds’a nie znajdują się już na biurkach w Pekinie. To całkiem możliwy scenariusz.

Przykładowo, koncern Chem China niedawno przejął legendarnego, włoskiego producenta opon. Chińczycy za Pirelli wyłożyli 7,1 mld euro. Chociaż oficjalna siedziba producenta pozostała we Włoszech, to produkcja części opon Pirelli trafiła do Chin.

Chiński apetyt na świat jest ogromny. „Mroczny rycerz”, „Jurassic World”, czyli kontynuacja legendarnego „Parku Jurajskiego” czy remake „Godzilli”, to tylko niektóre z filmów, które wyprodukowała założona w 2000 r. wytwórnia Legendary Pictures. Za 3,5 mld dol. studio z Hollywood przejęła chińska Grupa Dalian Wanda. To największy na świecie operator sieci kin, należący do Wang Jianlina, najbogatszego Chińczyka.

Chińczycy, po szwedzkim volvo, przejęli także firmę Geely – producenta legendarnych angielskich taksówek – London Taxi Company. Tym samym kultowe auta produkowane od 1948 r. na potrzeby metropolii również trafiły w ich ręce.

Łupem chińskich inwestorów padła legendarna marka polskich fortepianów i pianin. Calisia przez 130 lat była ikoną Kalisza, niestety nie wytrzymała rynkowej konkurencji i zbankrutowała. W 2009 r. prawa do marki „Calisia” kupiła polsko-chińska spółka Vershold, a produkcja pianin i fortepianów została przeniesiona do Chin.

Nowy Globalny Ład spod znaku smoka i tygrysa wykuwa się na naszych oczach. Nie będzie kreowany w Waszyngtonie, ale w drapaczach chmur w Shenzen albo Szanghaju. Będzie tak jak zapowiedział jeszcze w trakcie pandemicznych miesięcy lider partii Xi Jinping.