czasem pisane, bo pisane czasem

Kapuśniaczek

Durnopałki. Wioska ta leżała w dawnej burbońskiej prowincji – owa skromna kraina nie wywalczyła sobie w historii żadnego przydomka, jak Alzacja czy Lotaryngia, toteż mylono ją na przykład z Burgundią. Tak samo jak kiedyś ktoś mylnie sądził, że Pireus to mężczyzna albo że klejnoty mojej ciotki to klejnoty mojego wujka. Słowem, wioska Durnopałki dogorywała, a mówiąc jaśniej – nie było tu już nic, zupełnie nic. Chociaż nie, jakby na przekór wszystkiemu, żyły tu dwa istne dinozaury, oryginały czystej wody, dwie nieszczęsne istoty…

Słowa te towarzyszą pierwszej scenie „Kapuśniaczka” w reżyserii Jeana Giraulta, według scenariusza Jeana Halaina, na podstawie powieści René Falleta. Przedostatni z filmów, w którym zagrał Louis de Funes, wprowadza w nostalgiczny nastrój, rzadziej śmieszy. Jest pełen symboli, prawdziwy w przekazie, zaprawiony goryczą i metaforyczny.

Bohaterowie

Claude Ratinier i Francis Chérasse to dwaj chłopi po siedemdziesiątce, którzy zawsze byli przyjaciółmi i sąsiadami. Żyją z dala od jakiejkolwiek formy współczesnych dobrodziejstw, wiodąc żywot prosty i szczęśliwy. Dzielą równie proste przyjemności – pierdzą na świeżym powietrzu i co dzień upuszczają galony wina. Nie ma tu żadnego metra, hałaśliwych sąsiadów, wycieczek autobusowych – nawet nie ma autobusów – tylko nieboskłon usiany gwiazdami.

Pewnego dnia gdzieś z odległego świata, obszaru rozległej konstelacji, przybywa w latającym talerzu trzecia postać – istota pozaziemska, która wyraża się podobnie jak mój mało komunikatywny sąsiad. Claude zaprzyjaźnia się z obcym, którego nazywa Gagatkiem a ten, w podzięce za gościnność, ożywia i odmładza jego dawno zmarłą żonę Francine. Młoda i piękna Francine nie chce jednak być dalej żoną starego Claude’a i opuszcza go z pewnym przystojnym motocyklistą. Przy okazji Claude dowiaduje się, że Francine miała kiedyś romans z Francisem. Claude chce się zemścić, ale długoletnia przyjaźń nakazuje mu przebaczyć. Po pewnym czasie powraca Gagatek i prosi Claude’a by ten poleciał razem z nim na jego ojczystą planetę i nauczył jego rodaków robić tytułowy kapuśniak – zupę, którą Claude poczęstował go przy pierwszym spotkaniu. Claude nie chce słyszeć o opuszczeniu ukochanej Ziemi i Gagatek odlatuje.

Tymczasem burmistrz miasteczka, w którym mieszkają Claude i Francis, buduje wokół ich domów wesołe miasteczko. Znękani hałasem i niepokojeni przez ludzi, dwaj przyjaciele postanawiają jednak opuścić Ziemię. Przed odlotem Claude wysyła pocztą telegram do Francine, w którym przesyła jej pieniądze cudownie pomnożone przez Gagatka. Tak w skrócie prezentuje się fabuła filmu, która kryje wielowarstwową narrację…

Przepis na szczęście

Dlaczego tego typu produkcje są dobrem narodowym Francuzów? Być może dlatego, bo są prawdziwe, podobnie jak przepis na kapuśniaczek. Claude w ekspresyjnym monologu wylicza jego składniki:

– 4 kawałki czosnku
– 6 dużych cebul
– 1 lub 2 puszki obranych pomidorów
– 1 duża główka kapusty
– 3 litry wody
– 2 papryki
– 5 marchewek
– 1 seler
– 1 gałązka pietruszki
– sól i pieprz do smaku

Woda i warzywa. Nic, co pochodziłoby od zwierzęcia. Kapuśniak, symbol pokoju międzyplanetarnego, zjednoczenia między narodami, to wegańskie danie. Ten szczegół, który przez lata umykał mojej uwadze jest zadziwiający. Skoro film opowiada o ostatnich dniach dwóch francuskich chłopów to powinni być przedstawieni tradycyjnie jako hodowcy. To dowód na świadomy wybór potępienia niepotrzebnego cierpienia zwierząt.

Scenie gotowania kapuśniaku również towarzyszy pewna symbolika, prosta kuchenna czynność, dzięki przecudnej grze de Funesa urasta do rangi narodowego, francuskiego rytuału. Jeszcze nie wiemy z jakim zamiarem przybywa Gagatek. Czy istota pozaziemska w rzeczywistości reprezentuje Śmierć, tak jak Joe Black grany przez Brada Pitta? A może przyleciała aby zabrać z tego smutnego padołu dwóch zgryźliwych starców? Przybysz okazał się być bardzo zaintrygowany zupą – odlatuje na swoją planetę z menażką kapuśniaku, zaznaczając jednocześnie, że przybędzie wkrótce…

Gagatek, tak jak obiecał, wraca i spełnia się marzenie Claude’a – jego ukochana żona, dzięki pomocy kosmity wraca z zaświatów. Przez nieporozumienie zjawia się ona jednak jako dwudziestoletnia kobieta. Okazuje się, że to co dawno już minęło, czego główny bohater chciał na nowo doświadczyć i za czym tęsknił nie cieszy go tak, jakby tego chciał. Claude zauważa jak bardzo świat zmienił się od chwili, gdy oboje byli młodzi. Reżyser Jean Girault dobitnie pokazuje nam, co czują osoby starsze – coraz bardziej osamotnione i odstające od świata, który je otacza. Nie potrafią go zrozumieć i podkreślają jednocześnie jak bardzo chcieliby, aby wróciły dawne lepsze czasy.

Francine opuszcza Claude’a z młodym motocyklistą, a on sam zdaje sobie sprawę z tego, że szczęście jest tylko przelotne i może nadszedł czas, aby zgodzić się przejść dalej. W tym momencie na starców spada lawina problemów. Źli ludzie reprezentujący wielki przemysł i koncerny skupiają się w osobie burmistrza. Ten decyduje, że działka dwóch przyjaciół zostanie przekształcona w park rozrywki, chociaż, co nasunęło skojarzenie ze współczesnością, mogłaby stać się bankiem, centrum handlowym czy autostradą.

Protest

Starcy, podobni do Asterixa i Obelixa sprzeciwiają się, ale mimo podobieństwa do nich, nie posiadają magicznej mikstury. Zastanawia fakt, że nigdzie nie widzimy wszechmocnego Gagatka, który nie spieszy z pomocą. A może to celowy zabieg i kosmita ma pozostać milczący?

Starcom pozostaje poddać się w obliczu szybkiej ewolucji otoczenia, presji nieludzkich konsorcjów i korporacji, które rządzą światem. Drobni, słabi chłopi mają do obrony jedynie butelki z winem i opary metanu, które produkują podczas projekcji filmu.

Gdy buldożery niszczą Durnopałki i cicha osada popada w zapomnienie przybywa Gagatek. Postać jest ubrana w nowy, zielony kostium. Przybysz z kosmosu twierdzi, że zyskał popularność i w nagrodę nosi mundur w takim kolorze. Zielony to ewolucja i postęp, nie regres – ewolucja której towarzyszy nadzieja.

Gagatek także ulega wyraźniej przemianie – doskonale mówi po francusku. Głosi tezę o tym, że natura lub też natura człowieka wie, jak się przystosować. Co warte podkreślenia, wraca z torbą pełną złotych dukatów. To jasny przekaz mówiący o tym, że dobro wraca do tych, którzy pomagają w bezinteresowny sposób. Właśnie taki jest stary Claude. Chociaż mógłby użyć zawartości torby, aby odkupić należącą do niego ziemię woli oddać majątek swojej młodej żonie, aby mogła wieść nowe, dostatnie życie.

To akt absolutnej miłości i wyrazisty obraz człowieka, który do końca broni swoich wartości, przekonań i stawia je ponad zyskiem. Ta zasada często przejawia się w dyskursie ekologicznym i jest, co niestety smuci, ośmieszana.

Claude i Krzywus zostają w końcu upokorzeni, wyszydzeni, a przede wszystkim uwięzieni w swoich domach. Scena filmu przedstawia fałszywą ideę wolności, segregację, która każdemu z nas, chociaż o tym nie wiemy, jest naprawdę bliska. Wystarczy uważnie rozejrzeć się czego doświadczamy dzisiaj. To symulacja wolności do której dodatek stanowią teleturnieje, paradokumenty, seriale w telewizji, ubogi język i tandetna unifikacja.

Manifest

Czy Kapuśniaczek można nazwać dziełem proekologicznym, gdzie przemycono uniwersalne wartości i treści stojące w opozycji do gwałtownego rozwoju cywilizacji? Zdecydowanie tak.

Jako dzieci śmialiśmy się z pierdów głównych bohaterów, nie wyobrażając sobie, że pewnego dnia będziemy trzymani w podobnych klatkach korporacji i obyczaju – jesteśmy globalnymi Krzywusami, którym odwiedzający rzucają orzeszki ziemne. My otrzymujemy je pod koniec roku w postaci kuponów do supermarketu i premii.

U końca przygody starcy wraz z Gagatkiem zgadzają się wyruszyć z zapasami kapuśniaku na planetę Oxo, gdzie będą żyć dwieście lat. Po raz kolejny widać wyraźnie metaforę wyrzeczenia wynikającą z wyczerpania staruszków, którzy nie mają innego wyboru, jak tylko zaakceptować śmierć, w obliczu presji gigantów. Widzimy, że wsiadają do latającego talerza by odbyć podróż – należy jednak zrozumieć, że odchodzą, to scena ich śmierci. Pojazd zabiera również ziemię, pokazując widzowi, że kiedy jesteś biednym chłopem i opuszczasz ten świat, nie zostawiasz po sobie śladu. Rodzi się pytanie ile w tym czasie powstanie centrów handlowych, parkingów i wież mieszkalnych? Ile nowej infrastruktury powstanie na terenach zielonych, takich jak Durnopałki, stopniowo pokrywając betonem kulę ziemską? Dlaczego w ogóle muszą pojawiać się w takiej liczbie a ich budowie towarzyszy ogólna obojętność? Claude, w odróżnieniu od wielu ludzi, znał przepis na kapuśniaczek i szczęśliwe życie…

Kapuśniaczek był przedostatnim tytułem w karierze Louis de Funes’a. Aktor zdawał sobie sprawę z tego, że stan zdrowia pozwoli mu wystąpić w niewielu produkcjach. Propozycję roli, w której odlatuje z kosmitą na obcą planetę, gdzie nie ma poczucia mijającego czasu, gdzie będzie mógł żyć 200 lat, można by uznać w pewnym sensie za symbol. Dla fanów produkcji de Funesa film nabiera dodatkowej, sentymentalnej wartości. Wcielając się w rolę Claude’a, zagrał rolę porównywalną do tych, kiedy był w szczytowej formie. Kapuśniaczek to pożegnanie i gorzkie podsumowanie jego artystycznej drogi, które wzrusza i jest odbiciem naszej cywilizacji.