Odmrożenie

Ceny nad polskim morzem są słone, a w górach wysokie. Minister polecił w tym sezonie wyjazd na Węgry, do Czechosłowacji lub Jugosławii. Dla spragnionych dalekich wojaży rekomenduje bułgarskie Złote Piaski. W obliczu takiej palety możliwości NRD zdaje się być ekstrawaganckim pomysłem. Chociaż sposobiłem się do wyjazdu od wielu tygodni nareszcie udało się w pełni legalnie przekroczyć granicę. Legalnie, ale kosztownie. O północy z piątku na sobotę 13 czerwca z przejść granicznych zniknęli żołnierze z karabinami, policja, zapory i bariery. Radość zapanowała wśród zgromadzonych na mostach łączących Görlitz ze Zgorzelcem, Guben z Gubinem czy Słubice z Frankfurtem.

Pozorny upadek covidowej kurtyny stał się faktem, jednak diabeł tkwi w szczegółach. Chociaż granica polsko-niemiecka została otwarta na całej długości, to jednak nie wszystkie landy otworzyły swoje granice dla przyjezdnych. W mediach ogólnopolskich niestety zabrakło informacji, że tak jest w Meklemburgii-Pomorzu Przednim. Land sąsiaduje z województwem zachodniopomorskim i na przykład turyści ze Świnoujścia dotkliwie odczuli wpływ wewnętrznego prawa landu podczas wyjazdu do cesarskich uzdrowisk tuż za polską granicą. Kluczem do zrozumienia działań naszego sąsiada jest pojęcie federacji.

Po pierwsze plan

Meklemburgia-Pomorze Przednie to spore terytorium na którym turystyka kształtuje rynek pracy, poziom życia i jest bardzo istotnym elementem każdej kampanii wizerunkowej landu. Szerokie, piaszczyste plaże ciągną się kilometrami, sporo tutaj rezerwatów, obszarów chronionych, ekologicznych gospodarstw i mało ruchu samochodowego. Przyznam, że bez roweru, który jest głównym środkiem transportu zwiedzanie miasteczek byłoby utrudnione.

Od tygodni słyszę głosy oburzenia, że otwarcie granic po stronie polskiej i niemieckiej przebiegło niesymetrycznie. To nieprawda. Przebiegło zgodnie z planem, który blisko trzy miesiące temu ogłosił rząd w Schwerinie – dzięki temu Meklemburgia-Pomorze Przednie to land o najmniejszej liczbie zachorowań na COVID-19 w całych Niemczech. O jego założeniach i etapowości musiały wiedzieć władze województwa zachodniopomorskiego.

Pięcioetapowy ostrożny plan odmrażania gospodarki zakładał luzowanie obostrzeń co dwa tygodnie. Podobnie było w przypadku Polski, ale niemiecki model został poparty szczegółową analizą zagrożenia – bez turystyki land nie funkcjonuje. W ostatnim, piątym etapie znalazło się otwarcie granic landu dla tzw. turystów jednodniowych z innych landów i zagranicy, a więc takich, którzy wpadają na kilka godzin na plażę (w weekendy jest ich najwięcej), do sklepu, krewnych, do zoo, nigdzie się nie rejestrując. W czasie pandemii łatwo odszukać kogoś, kto wykupił w hotelu nocleg, jednak gdy człowiek nie zarejestrował się nigdzie, próba odnalezienia jest utrudniona.

Zarządzenie, zminimalizowało groźbę pojawienia się tłumów głównie na plażach, a jego intencją było niedopuszczenie do niekontrolowanego nawrotu epidemii. I co należy podkreślić – dotyczyło w takim samym zakresie Polaków i Niemców spoza granic landu. Tak będzie aż do 31 sierpnia.

Szesnaście państw

Trudno przyrównać niemieckie działania w walce z pandemią do ojczystych. Wynika to z faktu, że w Polsce mechanizmy autonomicznych działań i szerokich kompetencji województw nie są znane.

Niemcy są federacją, w której decyzje rządu federalnego obowiązują w całym państwie. Na tym jednak nie koniec – w każdym z szesnastu landów obowiązuje odrębne prawo stanowione przez jego niezawisły parlament. Kraje związkowe mają charakter państw o ograniczonej suwerenności. Mają swoje rządy, trybunały konstytucyjne, sądy, ordynacje wyborcze, policję, suwerenną politykę oświatową i kulturalną i co ciekawe, możliwość prowadzenia własnej polityki zagranicznej.

Polecam włączyć niemiecki kanał telewizyjny i przyjrzeć się poziomowi niemieckiej kultury politycznej, co widać na przykład w debatach. Warto wiedzieć, że rządy landów są tworzone przez najróżniejsze koalicje parlamentarne, także zupełnie inne niż koalicja, która powołała rząd federalny. Napięcia w życiu politycznym są spore, jednak stabilność państwa wymaga, żeby wszystkie siły polityczne, działające na gruncie konstytucji, umiały się ze sobą porozumieć. Decydujący jest głos wyborcy – nawet jeśli stworzenie koalicji będzie wymagało kompromisów i trwających wiele miesięcy uzgodnień.

Wielogłos

System federalny sprawia, że decyzje rządu RFN w sprawie zwalczania epidemii są podejmowane po regularnych konferencjach kanclerz Angeli Merkel z premierami landów. Rozwiązanie jest prawdopodobnie bardziej wydajne od polskiego, bowiem szeroka autonomia landów pozwala na odmienny charakter działań. Inny jest przebieg epidemii w Berlinie i Brandenburgii, inny w granicach landów o niskim zagęszczeniu ludności – jak w przypadku Meklemburgii. Kardynalnym błędem i dowodem na brak zrozumienia niemieckiego systemu służby zdrowia jest podawanie w czasie epidemii liczby osób chorych i zakażonych w całych Niemczech bez rozbicia danych na poszczególne landy. To niczego nie wyjaśnia, a przeciwnie – zaciemnia obraz sytuacji, wywołuje lęki i pozwala grać strachem. Liczba blisko 200.000 zakażonych, bez głębszej analizy, budzi grozę. Jednak mogę zapewnić, że w Polsce przebieg epidemii jest daleki od łagodnego…

W konferencjach z kanclerz uczestniczą przedstawiciele Instytutu Roberta Kocha, czołowej placówki zajmującej się chorobami zakaźnymi. W czasie pandemii przynależność partyjna nie ma znaczenia. W ostatnich dniach, wraz z otwarciem granicy policja landów nasiliła kontrole przestrzegania innych obostrzeń sanitarnych, jednak zamiast mandatów i kar, przede wszystkim wzmożono promocję zachowań mających na celu zminimalizowanie zakażenia.

Małe konstytucje

Siatka powiązań między kompetencjami władz federalnych i landowych w RFN jest złożona. Dzięki temu samoczynnie działają mechanizmy wzajemnej samokontroli instytucji państwa, jakich w Polsce, państwie unitarnym, nie ma i jakie Polakom trudno zrozumieć. Podobnie jest w przypadku konstytucji obowiązujących na terenie poszczególnych landów, bowiem uprawnienia władz landów reguluje zarówno konstytucja federacji, jak i konstytucja wewnętrzna. Na czym polegają wspomniane różnice?

Za przykład może posłużyć konstytucja nadreńskiego Kraju Saary. Znajdują się w niej paragrafy regulujące stosunki z Francją – jeden z nich mówi o tym, że Saara to „most między Francją a Niemcami”. Konstytucja landu, odwołująca się wprost do wartości chrześcijańskich i gwarantująca rozdział państwa od Kościoła. Dokument jest ciekawym kompromisem między prawem francuskim i niemieckim. Władze Saary są zobowiązane do bliskich kontaktów kulturalnych z Francją, a szkołach obowiązkowa jest nauka języka francuskiego. Dużo miejsca poświęca się w konstytucji młodzieży, stanowiąc, że powinna być wychowywana „w duchu chrześcijańskiej miłości bliźniego i pojednania narodów. Znajdziemy zapis o miłości do stron rodzinnych, narodu i ojczyzny, troski o przyrodę, w poczuciu odpowiedzialności moralnej i politycznej, szacunku do pracy, wolności i demokracji. Jest też w niej zapis wyjątkowo piękny, a mianowicie że Saara to „land w Niemczech najbardziej przyjazny dzieciom”.

W sąsiadującej z naszym krajem Brandenburgii, w konstytucji znajdziemy zapis o przyjaznej współpracy z Polską. Sprawy mniejszości narodowych reguluje prawo federalne, jednak Saksonia i Brandenburgia wpisały do swych konstytucji szczegółowe rozwiązania dotyczące Serbołużyczan, którzy mają tam swoje tereny etniczne.

Polskie tło

Niemiecki federalizm posiada bardzo bogatą tradycję. Trudno czasem zrozumieć drobne śmiesznostki wynikające z lokalnych różnic oraz prawne, mimo wszystko, absurdy. Model niemieckiego federalizmu kształtował się już w czasach Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, które stopniowo stawało się federacją wielu państw. Różniły się między sobą, współpracowały, dzieliły, prowadziły wojny, jednoczyły, tak jak Księstwo Pomorskie, Brandenburgia i piękna Meklemburgia.

Różnie układały się stosunki Polski z cesarstwem i jego państwami. Zazwyczaj burzliwie, jednak od tego czasu minęły epoki gospodarcze i epoki myśli. Niemcy na zawsze powinny pozostać strategicznym sąsiadem Polski. Tym bardziej dziwią zamorskie sojusze, poszukiwanie przyjaciół tam, gdzie prym wiodą jednostronne korzyści.

Nie miejsce tu, by te sprawy omawiać, lecz warto przypomnieć, że gdyby Konstytucja 3 maja weszła w życie, Polska stałaby się dziedziczną monarchią, w której dynastią panującą byliby sascy elektorzy, czyli, nie da się ukryć – Niemcy. Polska byłaby wtedy potężnym państwem w centrum Europy łączącym Królestwo, Wielkie Księstwo Litewskie i Saksonię. Europa wyglądałaby inaczej i jej losy potoczyłyby się zgoła odmiennie. Prusy, Rosja i Austria miałyby z takim państwem spory kłopot. Na zakończenie warto wspomnieć, że dzisiejsza Saksonia dumna jest ze swych tradycji i uzewnętrznia to jej pełna nazwa: Wolne Państwo Saksonia (Freistaat Sachsen). Podobnie nazywa się tylko Bawaria. Może federalizm sprawdziłby się w polskich warunkach?