Leluja

Jesień. Wieje i dżdży. Gdy nie dżdży śmierdzi palonymi liśćmi. W zamyśle górali nie powinno śmierdzieć, bo wiatr przewieje a deszcz zmyje. W Zakopanem na Zamoyskiego stoi antykwariat, możliwe, że jest tam do dziś. Pan właściciel nie ma ilustrowanego atlasu świata z międzywojnia. Chcę wyjść, góral nie daje za wygraną. O dziwo, bez nadmiernego zdzierstwa, odprawia mnie ze świetnie zachowanym egzemplarzem czasopisma „Lamus” z 1909 roku, zeszyt 3. Czytamy w nim: „Z sosrębu patrzą leluje, wyziera gwiazda sześcioma ramiony”. Mija 10 minut. Rozkminiam, po co mi ten „Lamus” skoro chciałem atlas?
„Lamus” trafił do lamusa; między bajki, baśnie, mikrofalówkę i starą postkrakowską farelkę. Przeleżał tam 10 lat, a z „sosrębu patrzą leluje, wyziera gwiazda sześcioma ramiony”- gdzieś zapewne, nieustannie.
Lilia w świecie botaniki obejmuje 115 gatunków, uwzględniając wszystkie mieszanki i hybrydy liczy prawie 8 tysięcy odmian. Lilia to symbol majestatu i chwały, wzór królewski.
Leluja to ćiućmok, ciumciok, borok lub boroczek. Dla potwierdzenia Hejdla z filmu Kidawy godo, „że nie wiedziała, że z Francika je tako leluja”. Lilia nie była lubiana przez Afrodytę, zaś Rzymianie kwiat łączyli z nadzieją. Chrześcijanie uczynili z lilii symbol niewinności, dziewiczości i zmartwychwstania.
Lilie to kwiaty wielkich idei. Ludzie to najczęściej jedynie leluje.
Fot. Tomasz Burek