Namówiono mnie na rozmowę i mamy kolejny odcinek „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”. Hanna Rosenbaum jest profesorem w Klinice Hematologii w Hajfie. Przyjechała do Polski kilka dni temu, w podróży towarzyszy jej brat. Odwiedziny są związane z 75. rocznicą likwidacji żydowskiego getta w Będzinie. Jej ojciec urodził się w Dąbrowie Górniczej, gdzie mieszkał do czasów wojennych. Dziadkowie Hanny prowadzili garbarnię, sklep z butami i kilka innych, dobrze prosperujących interesów. Mieli siedmioro dzieci, wojnę przeżył tylko ojciec Hanny i jego siostra Zosia, pozostali zginęli w Auschwitz. Kilka lat temu w jej domu odezwał się telefon. Skontaktował się z nią Szymon Śliwka z Toronto, który w latach 90’ przyjechał do Dąbrowy Górniczej, gdzie poszukiwał cmentarza żydowskiego. Nekropolia prezentowała się kiepsko, teren był nieuporządkowany, brakowało pomnika, wnioskuję, że wizyta miała miejsce przed 1993 rokiem (pomnik stanął 19 sierpnia 1993 roku). Śliwka spacerował w okolicach cmentarza, w pewnej chwili pojawił się człowiek, który zaczął rozmawiać z nim w jidysz. Powiedział, że pracował 25 lat u dziadka Hanny. Poprosił Szymona żeby zaczekał, bo coś chce mu dać. Poszedł do swojego domu w okolicy, przyniósł książki należące do rodziny Rosenbaum, przekazał, zaznaczył, że ma ich więcej. Historia w tym momencie urywa się. Szymon musiał być w szoku, zachował się nielogicznie. Zabrał książki i odszedł, nie zapytał człowieka z cmentarza o imię, nie zapisał kontaktu.Hanna Rosenbaum opowiedziała mi tę historię rano, dzisiaj wieczorem wróci do Izraela, prześle zdjęcia i dokumenty, które mogą ułatwić rozwiązanie zagadki. Książki okazały się trwalsze od ludzi, wszystko co pozostało po Rosenbaumach w Polsce to kilkanaście (przypuszczalnie) tomów o wartości sentymentalnej. Hanna tych pamiątek poszukuje. Nie chce ich zatrzymać, powiedziała, że przekaże książki do muzeum. Może ktoś z Was jej pomoże? Kojarzy fakty, miejsca, ludzi? Może gdzieś na strychu leży to bezcenne dla Hanny znalezisko?